„Sekrety Łodzi” – książka, która mnie zaskoczyła (i trochę rozczarowała) PODCAST

Wersja Youtube do obejrzenia, wysłuchania lub przeczytania

W dzisiejszym odcinku chciałbym podzielić się z Wami refleksjami na temat książki, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Sięgnąłem po pozycję pt. „Sekrety Łodzi” autorstwa Jacka Perzyńskiego i Anny Kulik – książkę z gatunku literatury popularnonaukowej, napisaną przystępnym językiem, która miała potencjał, by stać się jedną z moich ulubionych publikacji o Łodzi. A jednak…

Co działa na plus?

✔️ Krótko, treściwie i konkretnie

Autorzy postawili na krótkie rozdziały, które przedstawiają konkretne historie bez zbędnych dygresji. Dzięki temu książkę czyta się lekko i szybko. Każda opowieść mieści się w odpowiednich proporcjach słów do treści – nie za dużo, nie za mało.

✔️ Różnorodność tematyczna

Nie mamy tu jednej, głównej osi fabularnej – i to dobrze. Czytelnik może liczyć na swoistą mozaikę tematów: od historii, przez architekturę i biografie, aż po ciekawostki kryminalne. To właśnie ta różnorodność czyni lekturę atrakcyjną i wciągającą – zwłaszcza dla tych, którzy lubią przeskakiwać między wątkami.

✔️ Przystępny język

Forma przekazu nie przytłacza naukowym żargonem. Autorzy piszą językiem prostym, zrozumiałym, co czyni książkę dostępną także dla osób, które nie są zawodowo związane z historią czy kulturą.

Uwagi neutralne (dla jednych plus, dla innych minus)

➖ Brak chronologii

Nie znajdziecie tu układu od „A do Z” – teksty są rozmieszczone dość swobodnie, co może niektórym przeszkadzać. Mnie to nie zniechęcało – raczej nadawało całości formę luźnej opowieści, do której można wracać w dowolnym momencie.

➖ Długość książki

„Sekrety Łodzi” mają 149 stron – dla jednych to idealna długość na weekend, dla innych może być za krótko. Na szczęście dla zainteresowanych tematyką istnieją kolejne części tej serii, więc apetyt na więcej można spokojnie zaspokoić

Największy minus? Niestety – faktograficzny błąd

Muszę to podkreślić: na stronie 56 książki pojawia się zdanie, które mocno mnie zabolało. Cytuję:
„Podczas wojny Łódź nie została zniszczona.”

Rozumiem, że autorzy nie mieli złych intencji – prawdopodobnie chodziło o skrót myślowy. Ale takie uproszczenia potrafią wprowadzać w błąd, szczególnie mniej zorientowanych czytelników. To tak, jakby powiedzieć: „Polska nie ucierpiała podczas II wojny światowej.” – brzmi absurdalnie, prawda?

Fakty są takie, że choć Łódź rzeczywiście uniknęła wielkich zniszczeń architektonicznych w porównaniu do Warszawy czy Wrocławia, to cierpiała społecznie i kulturowo. Miasto zamieszkiwało przed wojną blisko 800 tysięcy mieszkańców – Polacy, Żydzi, Niemcy. Po wojnie zostało ich około 200–300 tysięcy.

Zginęli lub zostali wypędzeni. Spłonęły synagogi, zburzono pomniki, zniknęły całe społeczności. Kultura międzywojennej Łodzi – wielokulturowa, różnorodna, bogata – została zdziesiątkowana. Takie uproszczenia, jak wspomniane zdanie, są bolesne i wymagają korekty w przyszłych wydaniach.

Drobna wada techniczna

Dodam jeszcze, że mam egzemplarz z pierwszego wydania – niestety, druk momentami jest rozmazany, litery się zacierają i niektóre fragmenty są trudne do odczytania. Mam nadzieję, że kolejne wydania nie mają już tego problemu.

Podsumowanie – moja ocena: 7/10

„Sekrety Łodzi” to książka, po którą warto sięgnąć – z pewnością zainteresuje miłośników miasta i historii lokalnej. Choć trafiło się w niej kilka niedociągnięć (a jeden poważny błąd), to nadal jest to pozycja wartościowa, szczególnie dla początkujących pasjonatów Łodzi. Napisana lekko, wciągająco, z ciekawym doborem tematów.

Polecam – ale z krytycznym okiem i świadomością, że nawet w popularnonaukowej literaturze warto trzymać się faktów.

📚 Czytaliście „Sekrety Łodzi”? Jakie są Wasze wrażenia? Może znaleźliście coś, co Was szczególnie zaskoczyło – pozytywnie lub negatywnie? Podzielcie się w komentarzach! 👇

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry